Sopotek nie pomógł Rogowskiej

Mistrzyni Europy, Jirina Ptacnikova – Svobodova z Czech i były mistrz świata, Włoch Giuseppe Gibilisco najlepsi w XXVI Tyczce na Molo. Podczas konkursu imię otrzymała oficjalna maskotka lekkoatletycznych Halowych Mistrzostw Świata 2014, które zorganizuje Sopot. Sopotek – bo tak ją ochrzczono – nie przyniósł szczęścia Annie Rogowskiej (SKLA Sopot), która zajęła w zawodach drugie miejsce.

,,Tyczka na Molo” szczyci się mianem nastarszej pozastadionowej tyczkarskiej imprezy świata. Jednak tym razem, mimo znakomitej pogody i jak zwykle – licznie dopingującej na Placu Zdrojowym publiczności – rezultaty dalekie od światowych, a tym samym od rekordu mityngu, od 2005 należącego do Anny Rogowskiej i wynoszącego 4.77 m.

Podopieczna Jacka Torlińskiego i Wiaczesława Kaliniczenki, po nieobecności w ubiegłorocznej edycji, znów pełniła honory ,,gospodarza domu”. I, trzeba przyznać, wykazała się gościnnością. Mistrzyni świata z 2009 roku,  która startem przed własną publicznością zainaugurowała sezon pod gołym niebem, zaczęła od wysokości 4.40. Swoich sympatyków wystawiła na ciężką próbę, pokonując ją w ostatnim, trzecim podejściu.

Poprzeczkę, zawieszoną na wysokości 4.50 m pokonała już za drugim razem, a trzy próby na 4.60 zakończyły się, ku rozczarowaniu widzów, niepowodzeniem.

– Liczyłam na uzyskanie minimum na Mistrzostwa Świata w Moskwie, które wynosi 4.60. Nie udało się, bo popełniałam błędy na rozbiegu. Za późno zakładałam tyczkę w dołku – to karygodny błąd. Muszę go szybko wyeliminować, by w kolejnym mityngu – za dwa tygodnie w Oslo – osiągnąć minimum – przyznała Rogowska

4.60 nie zdołały pokonać pozostałe zawodniczki. Także w drugiej próbie 4.50 zaliczyła Ptacnikova – Svobodova, ale ponieważ na przeskoczenie poprzedniej wysokości – 4.40 – Czeszka potrzebowała dwóch prób – to ona w końcowej klasyfikacjii wyprzedziła sopociankę i zwyciężyła.

Daleka od powtórzenia sukcesu sprzed dwóch lat, czyli wygranej w konkursie, była Martina Strutz. Niemiecka wicemistrzyni świata, która przed tygodniem skoczyła 4.60, w Sopocie musiała się zadowolić rezultatem 4.50. Osiągnięty w trzecim podejściu, dał jej trzecią lokatę w konkursie.

Z tą wysokością nie potrafiła uporać się ubiegłoroczna triumfatorka ,,Tyczki na Molo”, jej rodaczka Lisa Ryzih. 

O męskim konkursie można jedynie napisać, że się… odbył. Wyniki – więcej niż przeciętne. Zwyciężył, skacząc 5.35 m, mistrz świata z 2003 roku,Giuseppe Gibilisco. Żadna z prób na 5.50 m nie dawała nadziei na wyższe skakanie. Takim samym rezultatem jak Włoch kończyli Przemysław Czerwiński i Piotr Lisek.

Rozczarował czwarty tyczkarz Mistrzostw Świata 2011. Łukasz Michalski męczył się z wysokością 5.20, pokonując ja dopiero w trzecim podejściu.

Nie najwyższy poziom sportowy organizatorzy konkursu, Sopocki Klub Lekkoatletyczny i Kąpielisko Morskie Sopot, starali się zrekompensować obecnością na trybunach prawdziwej plejady gwiazd sportu. Po raz pierwszy rywalizację tyczkarzy na molo – razem z rodziną – oglądał wioślarski mistrz olimpijski, Adam Korol. Można było też dostrzec Mateusza KusznierewiczaJarosławę Jóźwiakowską, wicemistrzynię olimpijską w skoku wzwyż z 1960 czy Kazimierza Zimnego, brązowego medalistę z Rzymu na 5 km. Stały bywalcem ,,Tyczki na Molo” jest mistrz olimpijski z 1980, Władysław Kozakiewicz, który nie dał się namówić na odtworzenie słynnego gestu z moskiewskich igrzysk.

Tegoroczny konkurs rozegrano jako imprezę towarzyszącą lekkoatletycznym Halowym Mistrzostwom Świata 2014, które w marcu odbędą się w ERGO ARENIE. Dlatego nie mogło zabraknąć akcentów, związanych z czempionatem, w tym ambasadora imprezy.  W tej randze pojawił się kolejny mistrz olimpijski w skoku o tyczce, Francuz Jean Galfione.

Podczas zawodów rozstrzygnięto konkurs na nazwę oficjalnej maskotki mistrzostw. Spośród trzech kandydatur, poddanych ocenie internautów – Sopcio, Winnie i Sopotek – zwyciężyła ostatnia propozycja autorstwa – jakżeby inaczej! – sopocianki Violetty Brzozy. Pani Violetta w nagrodę otrzyma karnet na HMŚ 2014.

IMG_4157