Zazwyczaj wprawnym okiem trenerskim wyławiają talenty podczas zawodów szkolnych, następnie zaszczepiają pasję do lekkiej atletyki i wyznaczają kierunek pracy treningowej, by na dalszym etapie rozwoju sportowego przekazać zawodnika innym kolegom biegłym w szkoleniowym fachu. W programie ENERGA Athletic Cup jednym z takich cichych bohaterów w Sopockim Klubie Lekkoatletycznym jest Ryszard Urbanek, niegdyś maratończyk. Pod jego trenerskie skrzydła trafiła wyjątkowo zdolna grupa biegaczy. Zdyscyplinowanych, zdeterminowanych i głodnych sukcesu.
Jako mieszkaniec Gdyni, trener Urbanek penetruje przede wszystkim tamtejsze szkoły i rozgrywane w nich zawody. Zwykły śmiertelnik wśród rywalizujących uczniów nie dostrzeże kandydata na przyszłego medalistę. Profesjonaliście wystarczy rzut oka, by właściwie ocenić koordynację ruchową, zaawansowanie techniczne, cechy wolicjonalne i wreszcie potencjał.Wiktoria Ostrzyniewska szkoleniowcowi SKLA wpadła w oko dwa lata temu podczas obserwacji szkolnych zmagań. – Wiktoria ma „papiery” na potencjalnie szybkie bieganie: dobre warunki fizyczne, charakter i pokorę. Trenuje z nami od dwóch lat i widzę, jaki postęp uczyniła przez ten czas – przyznaje Urbanek. 15-latka zdobyła tytuł mistrzyni okręgu młodziczek w biegu na dystansie 300 metrów, osiągając czas 43.57 i wyprzedzając drugą na mecie rywalkę prawie o 1,5 sekundy.
O swojej podopiecznej Urbanek wypowiada się w superlatywach, pochwał nie szczędzi równieżFilipowi Drawcowi, który na treningi, odbywające się na sopockim Stadionie Leśnym dojeżdża z podgdyńskiego Bojana. Na tych samych zawodach Drawc sięgnął po srebrny medal w biegu na dwukrotnie dłuższym dystansie. – Postanowiliśmy skrócić Filipowi dystans z 1000 m do 600 m, bo chyba lepiej się na nim czuje – mówi trener.
Początkowy etap selekcji do „królowej sportu” oznacza testowanie możliwości zawodników w różnych konkurencjach, często biegunowo od siebie odległych, np. w biegach i skokach. Choć akurat podopieczni rzadko decydują się na tak radykalne zmiany. A dla trenera największa satysfakcja jest wtedy, gdy zauważa sportowe dojrzewanie zawodnika. Jak w przypadku Alicji Stój. – Ale jest szczupła i wysoka i taka sylwetka sprawiała, że na tle rówieśniczek długo nie radziła sobie pod względem technicznym. Ten stan się szybko zmienia na korzyść, co przekłada się także na wyniki – nie kryje radości Urbanek. Stój na 600 metrów, a Emilia Mikszuta na 1000 metrów jako czwarta zawodniczka z prowadzonej przez niego grupy z mityngu, który rozegrano na gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu, wyjeżdżały z brązowymi krążkami, wywalczonymi w kategorii młodziczek.
Ryszard Urbanek, tak jak inni szkoleniowcy na tym wstępnym etapie lekkoatletycznego wtajemniczenia, pełni funkcję człowieka – orkiestry. Trenuje, motywuje, dyscyplinuje, uczy, a kiedy trzeba – także bawi i integruje. W końcu nie bez kozery zwykło się postrzegać sport jako szkołę charakteru.