Dobek: Marzę o medalu na HMŚ w Sopocie

Rozmowa z Patrykiem Dobkiem (SKLA Sopot) – wychowankiem programu szkolenia młodzieży ENERGA ATHLETIC CUP, legitymującym się trzecim w tym roku rezultatem w biegu na 400m w Polsce i kandydatem do startu na Halowych Mistrzostwach Świata w Sopocie (7-9 marca).

46.99 na 400 m, czyli o 0.34 sekundy poprawiony rekord życiowy. Jak na pierwszy start po wyczerpującym zgrupowaniu – bardzo przyzwoity wynik.

Patryk Dobek: Uważam, że rezultat znakomity. W moim przypadku pierwsze starty po obozie przygotowawczym zwykle były niesłychanie ciężkie, tym razem zdarzyło się zupełnie inaczej. Wynik tym bardziej wartościowy, że „nabiegany” w Spale – w hali o trudnej geometrii torów. Trochę mi zabrakło do minimum Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (46.80 – przyp. red), ale jestem przekonany, że podczas Halowych Mistrzostw Polski w Sopocie uda mi się je wypełnić i zobaczymy się na Halowych Mistrzostwach Świata w Ergo Arenie.

Gdyby rywale bardziej naciskali, to minimum mogłeś uzyskać już w Spale.

Zgadza się. Zawodnik, który wpadł na metę za moimi plecami, stracił blisko sekundę. Właściwie od połowy dystansu nie czułem już na plecach oddechu rywali.

Na jakie bieganie na dystansie 400m stać Cię w hali w tym sezonie?

Wydaje mi się, że jestem w stanie pobiec 46.50, może odrobinę szybciej. Mam nadzieję, że ta progresja wyniku przełoży się także na sztafetę i będę mógł drużynie dużo od siebie zaoferować.

W kim upatrujesz najgroźniejszych rywali do walki o miejsce w składzie sztafety 4x400m na HMŚ w Sopocie?

W rankingu krajowym jestem w tej chwili na trzeciej pozycji, za Rafałem Omelko i Jakubem Krzewiną, którzy mają lepsze ode mnie rezultaty. Groźni będą też na pewno borykający się ostatnio z kontuzją Michał Pietrzak i Rafał Smoleń, który ma szczególne predyspozycje fizyczne do biegania w hali, nie skreślałbym ubiegłorocznego mistrza kraju, Grzegorza Sobińskiego. W sumie rywalizacja jest naprawdę ostra – może się w niej liczyć grupa 10-12 zawodników.

Jaka jest różnica między nawierzchnią spalską (do tej pory jedyną w kraju) i tą, po której będziecie biegać w Ergo Arenie?

Kolosalna przewaga na korzyść bieżni sopockiej. Nasza jest elastyczna, posiada zdecydowanie lepiej wyprofilowane łuki, ułatwiające ich pokonywanie. W Spale rywalizujemy na tartanie, pod którym jest warstwa betonu, także geometria pozostawia wiele do życzenia, uniemożliwiając bieganie w rytmie. Czasem trzeba się mocno bronić, żeby nie wpaść na sąsiedni tor.

Biegniesz w polskiej sztafecie 4x400m i sięgasz po medal podczas Halowych Mistrzostw Świata w Sopocie, na oczach przyjaciół i rodziny… Kreślisz sobie takie wizje przed tą najważniejszą w tym roku imprezą halową?

Oczywiście, i wierzę, że to się spełni. Ale przed sztafetami zaplanowano biegi indywidualne i w nich także, występując przed własną publicznością, nie mam zamiaru pełnić roli statysty.

Dwukrotnie w oficjalnych zawodach pobiegłeś 400m ppł, za każdym razem osiągając fenomenalne wyniki? W sezonie letnim przenosisz się na płotki?

Wygląda na to, że w sierpniowych Mistrzostwach Europy w Zurychu wystartuję również na „płotkach”. Współpracuję z trenerem Janem Widerą, byłym szkoleniowcem Marka Plawgo i wierzę, że zaowocuje to awansem na nawet do finału tej konkurencji w Zurychu.

 

 

dobek_1